wtorek, 26 sierpnia 2014

Zaczynamy dietę! Czyli złe odżywianie, zdrowie i suplementy cz.1

Kiedy podjąłem decyzję, że po raz "enty"  będę próbował zmagać się z moją otyłością  do końca nie wiedziałem jak mam to zrobić. Cel był jeden: "schudnąć  dużo i szybko, bez względu na wszystko".
Z początku chciałem odżywiać się zdrowo i jeśli mogłem zrezygnować z jakichś produktów to tak też robiłem. Przestałem jeść masło i smażone potrawy, ograniczyłem czerwone mięso a także słodycze.
Wszystko byłoby okej, gdybym w pewnym momencie nie ograniczył się do dwóch posiłków dziennie i braku aktywności fizycznej, poza tym zainspirowałem się troszeczkę dietą wysoko białkową
(jadłem sporo pochodnych mlekowych jak np jogurty, ponieważ organizm dorosłego człowieka nie trawi kazeiny - białka zawartego w mleku, dlatego musi spalić najpierw to co magazynuje, aby powstała energia do strawienia jogurtu - nie radzę tego robić, ponieważ wysiadają od tego nerki!!!). 
 Moje błędy wynikały z niewiedzy. Myślałem, że mniej znaczy lepiej, a ćwiczyć nie lubiłem. I tak w ciągu pół roku zrzuciłem 30 kg. Byłem z siebie niesamowicie zadowolony, mimo że pojawiło się masę skutków ubocznych, spowodowanych niedoborami związków odżywczych, m.in. osłabienia, częstsze wypadanie włosów, depresje i wiele innych. Nie wiedziałem dlaczego tak jest. Wydawało mi się, że tak będzie na chwilę :( W tym momencie zdrowo stało się dla mnie najważniejsze,dlatego przerwałem na jakiś czas dietę, po to, by troszkę się doleczyć i dokształcić.

 ***

Moje kolejne 10 kg rozłożyłem sobie już w kilka miesięcy, ale starałem się już zachować wszelkie normy diety. Nie było to dla mnie problemem, ponieważ wcześniej zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że coś mi wolno, a czegoś już nie (pracujemy cały czas nad silną wolą)

Przypomina mi się się teraz mała anegdota, kiedy razem z rodziną siadamy przy stole,w któryś z kolei dzień Świąt Bożego Narodzenia, a wspomnianemu Kubie nie chce się jeść. Cała rodzina zajada, a moje kochane ciocie patrzą nam mnie ze smutkiem, że nic nie jem xD, a ja po prostu nie bylem głodny (jak to możliwe, przecież przede mną znajduje się stół z tyloma pysznościami?!). Tak jak wspominałem, trzeba pracować nad swoim umysłem. Jedzenie ma być przyjemnością, ale nie może być jedynym jej źródłem. :)

Kontynuując... będąc już w miarę oświeconym, zacząłem dalszą pracę nad zmianą siebie.
Zacząłem od regularnych posiłków - czyli 5 razy dziennie :)
Niby takie proste, a wiąże się z tym dość duża odpowiedzialność, bo trzeba odżywiać się systematycznie.
Przerwy pomiędzy posiłkami wynosiły ok 3-4 godziny. Między posiłkami starałem się pić sporo wody, tak ok. 2 litrów dziennie....mmmmm woda :3 ^.^
Śniadanie było bardziej obfite, ponieważ to główne źródła energii w ciągu dnia (np. jajecznica z dwóch jajek + kromka chleba z białym serem), później jakaś przekąska, np. owoc, potem obiadek. Zwykle gotowałem sobie zupy krem, które uwielbiam, np. krem z brokułów <3
Drugie danie, troszkę ryżu z grillowaną piersią z kurczaka :). Następnie podwieczorek np. jogurt (bardzo lubię z ziarnami zbóż ponieważ mają dużo błonnika, co zmniejsza łaknienie). Kolacja delikatna, zwykle jadłem jakąś sałatkę, najpóźniej dwie godziny przed snem (wieczorem, nasz metabolizm jest znacznie spowolniony, dlatego należy zjeść coś lekkostrawnego).
Nie zawsze zdarzało mi się jeść zdrowo, czasem jadłem produkty ubogie w związki odżywcze, dlatego zacząłem stosować Suplementy (klik - definicja). Najczęściej był to tran, ale też różnego rodzaju związki magnezu (poprawiają zdolność skupienia, a ja niestety za bardzo bujam w obłokach). Była też L-karnityna, o której wspomnę w kolejnych notkach, ponieważ jest to produkt, na który chciałbym poświęcić trochę więcej uwagi :)


Suplementy nigdy nie zastępowały mi posiłku, ale wiadomo moja praca, studia, często absorbowały mi tyle czasu, że nie miałem możliwości przygotowania jakiegoś pełnowartościowego posiłku, dlatego regularnie się nimi wspomagałem i robię to do tej pory. :D

***
Na zakończenie utwór z tytułowym mottem bloga: "Perfekcja jest chorobą ludzkości", ale niestety dążymy do niej co wynika z potrzeby akceptacji przez społeczeństwo...

Beyonce - Pretty hurts

Dieta to mega ciężka droga, ale też próba uwierzenia w swoje możliwości i  motywacja do stawiania sobie nowych celów. Czy moje metody są dobre?
Nie jestem nieomylny :) Jeśli macie jakieś uwagi piszcie śmiało ^.^ i walczcie, bo ja cały czas walczę :)

Be fit, be cool :))

***



wtorek, 19 sierpnia 2014

Pierwszy post...a początki są najtrudniejsze.

Uff...no to zaczynam. W zasadzie to warto byłoby na początek się przedstawić :)
Mam na imię Kuba, mam 21 lat, jestem studentem, mieszkam w Krakowie i dwa lata temu byłem 40 kg większy ^.^
Sam do końca nie wiem czemu zaczynam pisać tego bloga. Nie szukam uwielbienia,  podziwu, ani też wszech obecnego fame'u. Chciałbym dać ludziom wiary, w to że każdy może zmienić siebie i przestać żyć w zamknięciu przez swoje kompleksy. Nie jest to łatwe. To dość długotrwały proces, ale z Bożą pomocą i codzienną pracą nad sobą można to osiągnąć. Wiem jak dużo mnie to kosztowało, jak bardzo chciałem akceptować siebie, a jak wiele osób patrzyło na mnie przez pryzmat mojego wyglądu. Dzisiaj nie ukrywam, spoglądam na siebie i  dostrzegam często "tamtego Kubę". Wynika to z przyzwyczajenia. Czasem wybierając t-shirt w sklepie biorę większy, ponieważ wydaje mi się, że będzie w sam raz, a potem okazuje się, że jest jak worek. Po co to wszystko? Po co dieta? Ćwiczenia? Niestety egzystując w środowisku jakim jestem zdałem sobie sprawę, że wiele aspektów życia jest zależne od prezencji. Media kreują dość płytki wzór do naśladowania, za którym podążamy. Za tym idzie wiele plusów; lepsza praca, ludzie chcą nas słuchać, jesteśmy bardziej atrakcyjni...to wszystko sprowadza się do takiej naprawdę ogromnej powierzchowności. Dla mnie dieta poza zmianą wyglądu miała być w dużej mierze ratunkiem dla mojego zdrowia. Brak kondycji, rozwijająca się astma, alergie, bóle serca doskwierały mi zasadniczo często, dlatego zdecydowałem, że najwyższy czas zrobić coś ze sobą, zacząć walczyć o siebie, nie czekać na zawał albo inne powikłania, ale nie będę udawał, że nie jestem skażony "postępem cywilizacji" i nie chciałem lepiej wyglądać. Wiadomo nawet teraz jakiś życzliwy człowiek jest w stanie znaleźć defekt w moim wyglądzie w celu podwyższenia swojej samooceny, a zaniżenia mojej :), ale suma summarum...po co się tym w ogóle przejmować? Trzeba iść naprzód, dążyć do zamierzonego celu, bo naprawdę warto :)

                                                   

***

Będę starał się zamieszczać w postach różne porady, ewentualne ciekawostki jak można urozmaicić dietę, a także ćwiczenia, które warto wykonywać :)
Zmiany w życiu wymagają od nas regularności, pod tym względem nie można sobie odpuścić, ale ważne też jest to, aby dieta nie była dla nas katorgą, Ma być wymagająca, ponieważ bez wysiłku nie ma efektu.

***
Ważna rzeczą nad którą musimy nieustannie pracować jest nasz umysł. To przede wszystkim od niego zależy nasze nastawienie, postrzeganie siebie i motywowanie do działania. 

Dlatego kochani :) 
Wiem jak trudne są początki, jak wiele potrzeba samo zaparcia, ale sukces jaki możecie osiągnąć da Wam ogromną satysfakcję i wiarę we własne możliwości. Z mojej strony macie ogromne wsparcie, bo sam doświadczyłem wiele bólu z tego powodu!

No to zaczynamy! <3
Believe in youself! Good luck!



______________

Moja ulubiona i jakże ważna...muzyczna część postu ^.^

Jessie J - Who You Are